Świat dziś izoluje i wyśmiewa ludzi zacofanych, myślących w innych kategoriach niż narzucona koncepcja. Ciekawe jest, że stawia się na innowacyjność, pionierskość ludzi, akceptuje się wszelkiego rodzaju odmienne, czasem nawet dziwaczne postawy, a gdy chodzi np. o Kościół, to już jest hejt i szydera! Wielu współczesnych ludzi wierzących ma na tym tle kompleksy, bo przecież nikt z nas nie chce być postrzegany jako dziwak czy też „oryginał” w pejoratywnym znaczeniu tego słowa. Czy człowiek Kościoła ma naprawdę średniowieczną mentalność, czy może jest jednak swego rodzaju pionierem w postrzeganiu rzeczywistości? Spróbujemy się dziś o tym przekonać…

Noe

„Pan rzekł do Noego: «Postanowiłem położyć kres istnieniu wszystkich ludzi, bo ziemia jest pełna wykroczeń przeciw mnie; zatem zniszczę ich wraz z ziemią. Ty zaś zbuduj sobie arkę z drzewa żywicznego, uczyń w arce przegrody i powlecz ją smołą wewnątrz i zewnątrz. (…) Z tobą zawrę przymierze. Wejdź wraz z całą twą rodziną do arki, bo przekonałem się, że tylko ty jesteś wobec Mnie prawy wśród tego pokolenia.» (…) I wypełnił Noe wszystko tak, jak mu Pan polecił. A gdy upłynęło siedem dni, wody potopu spadły na ziemię.”

/Rdz 6, 13-14. 18. 22/

Hollywoodzka adaptacja

Nie wiem, czy oglądaliście kiedyś film „Evan Wszechmogący”? Jest to hollywoodzka adaptacja historii Noego, przeniesiona do współczesnych czasów. Tytułowy Evan jest kongresmanem, który otrzymuje nagle od Boga misję, aby wybudować arkę i tym samym uchronić miasto i świat przed potopem. Na początku nie wierzy w to i nie ma zamiaru zaprzątać sobie tym głowy. Jednak splot różnych wydarzeń sprawia, że bierze się za budowę. Oczywiście wszyscy wokół się z niego wyśmiewają i szydzą, że mu odbiło. On jednak, choć nie do końca przekonany, jest konsekwentny w wypełnianiu zadania. Ostatecznie, w wyniku wady konstrukcyjnej, pęka tama w górach, która zabezpieczała całą dolinę przed zalaniem i Evan, dzięki wybudowanej arce, ratuje swoją rodzinę i wielu innych przed śmiercią.

Dziwak

Bardzo Wam polecam ten film, nie tylko dlatego, że jest śmieszną komedią, ale również z tego względu, że ma w sobie wiele ciekawych myśli i prawd także z przestrzeni życia wiarą. To, co dla mnie jest najcenniejsze w tym filmie i w ogóle w historii Noego, to fakt, że wszyscy się z niego śmiali, uważali go za dziwaka, któremu odbiło. Nikt z jemu współczesnych nie wierzył, że świat może się skończyć. Bawili się, używali świata, żyli niemoralnie, nie w głowie im było poważne zajmowanie się światem, bo liczyła się chwila i „wyciągniecie” z mniej maxa! „Gdzieś” mieli Boga i jego wskazania, czuli się wielcy, nieśmiertelni, mający wszystko pod kontrolą.

Współczesna historia

Czy nam to czegoś nie przypomina? Współczesny świat żyje w dokładnie taki sam sposób, jakby Boga nie było! Butny, pewny siebie, ustalający własne standardy „normalności”. Tylko do czego to wszystko zmierza? Bóg został zastąpiony ideologią sukcesu, pieniądza i władzy. Świat pozornie zwrócił się „do człowieka”, ale czy faktycznie tak jest? Wszędzie wyzyskuje się ludzi, w świecie coraz większe są dysproporcje między oligarchią finansową a najbiedniejszymi. Z badań bogactwa na świecie z 2017 r. wynika, że 1% najbogatszych mieszkańców ziemi zgromadził niemal tyle bogactwa, co pozostałe 99 procent ludzkości, a te dysproporcje będą się jeszcze mocniej pogłębiać! Czy taki układ świata rzeczywiście służy rozwojowi ludzkości i poszczególnego człowieka?

Współcześni Noe

Tak bardzo jako chrześcijanin, także jako ksiądz, odnajduję się w osobie Noego. I nie chodzi o to, że czuję, że mam jakąś wielką misję do spełnienia, ale z tego względu, że współczesny świat się śmieje z uczniów Jezusa, że są „niedzisiejsi”, zacofani, staroświeccy w swoim myśleniu. Czy to jest powód do naszego wstydu? Przyznam się Wam szczerze, że jestem mega dumny z tego, kim jestem, że jestem uczniem Mistrza z Nazaretu, że jestem Jego sługą w kapłaństwie służebnym, że to On wyznacza mi najlepszą, najbardziej optymalną ścieżkę mojego życia.

A może jednak pionierzy?!

W odniesieniu do pytania, które umieściłem w tytule posta, uważam, że każdy chrześcijanin jest jak Noe, jest pionierem, choć świat ocenia to, co robimy i jak patrzymy na niego, jako zacofanie. Każdy z nas na chrzcie świętym został obdarowany charyzmatem proroczym, to znaczy mamy w sobie zdolność widzenia i tłumaczenia rzeczywistości oczami Boga, a to jest zawsze pionierskie, ponieważ widzimy dalej niż horyzont teraźniejszości. Nie dajmy się zastraszyć, zahukać, zaszufladkować jako uwstecznieni, ale miejmy świadomość, że jako chrześcijanie, żyjący w bardzo bliskiej relacji z Bogiem i „komunikujący się” z Nim na modlitwie i w sakramentach świętych, zawsze będziemy patrzeć na naszą rzeczywistość w dużo dalszej perspektywie niż świat. Mamy robić rzeczy, które przekraczają tu i teraz, nieraz wystawiając się na pośmiewisko i odrzucenie. Czy jesteś na to gotów, gotowa?