Klasyka kina polskiego utworzyła powiedzenie: „Ile cukru w cukrze?” Wszyscy się z tego śmiali i puszczali sobie „oczko”, wiedząc, że nie chodzi o cukier… Ale warto się zastanowić nad pytaniem: „Ile życia jest w naszym życiu?” Ciągle gdzieś gonimy, walczymy, zaznaczamy swoją obecność, ale czy to powoduję, że żyjemy? Nie sądzę… Co zrobić, żeby nasze życie było bardziej wartościowe i jakościowe?
Byłem dziś na pogrzebie młodego człowieka, Piotrka – niesamowitego człowieka, męża, ojca, syna, brata, nauczyciela, wychowawcy, miłośnika historii. Jego życie, które było pełne pasji, inspirowało wielu ludzi do działania i zmiany życia. Niestety choroba nowotworowa zamknęła mu niemal każdą perspektywę rozwoju i realizacji postawionych sobie celów życiowych… ale nie wszystkie! W czasie choroby stał się już chyba świętym, czyli człowiekiem „chodzącym” w obecności Boga! Często sam pocieszał swoich przyjaciół, kiedy ci dowiadywali się o coraz gorszych wynikach jego badań. W ostatnim artykule prasowym, który ukazał się w tygodniku „Niedziela” w czasie tegorocznego Wielkiego Postu napisał tak:
„Żyjąc, tracimy życie”. Tracimy to, co najcenniejsze, podczas prozaicznych czynności. I choć chcielibyśmy je przedłużyć, zużywamy je każdego dnia.
Jego śmierć, ale przede wszystkim jego życie skłoniło mnie do tego, aby zastanowić się nad tym, ile życia jest w moim życiu? Czy nie jest tak, że żyjąc, tak jak żyję, nie tracę tego życia, że trwonię je… Ciągle w biegu, w niemal nieustannym napięciu, bo obowiązki, ciągłe „deadline’y”, siedzenie w internetach, przeglądanie Facebook’owego wall’a, komentowanie różnych rzeczy w sieci, zdjęć na Insta… Czy to nie jest czasem z naszej strony próba zaistnienia w czyimś życiu? Wszystko rozumiem – taki life, takie czasy, ale czy to nie paradoks, że chcąc być w życiu innych, tak naprawdę wylogowujemy się z realnego świata i sami siebie pozbawiamy szansy na smakowanie tego, co dał nam Bóg? Przecież to jakiś obłęd i naiwność! Efekt jest taki, że wielu dziś na pytanie, ilu masz znajomych, potrafi odpowiedzieć: „Nie mam Facebook’a!” Przerażające! Nie chcę tak żyć!
Jakiego życia pragnę? Esencjonalnego! Najlepszego jakościowo! Pełnego życia w życiu! Słowo Boże jest bardzo aktualne: „Kto chce zachować swoje życie, straci je, a kto straci swe życie z mego powodu, ten je zachowa.” /Łk 9, 24/ Jeśli nie nauczysz się „wylogowywać” ze świata wirtualnego, to nie zasmakujesz życia w pełni w jego realnym kształcie! Będziesz ciągle żył pragnieniem zaistnienia w życiu innych, ale tak naprawdę najpiękniejszy smak prawdziwych relacji przejdzie Ci koło nosa! Nie dostrzeżesz wartości i wyjątkowości życia, które masz pod nosem, które jest Ci podarowane przez Boga! Będziesz się rozbijał o pragnienia, których nigdy nie pozwolisz Bogu zrealizować, bo nie dostrzeżesz potencjału w tym, kim jesteś i co masz wokół siebie! Nie zachwycisz się i nie zobaczysz piękna i niezwykłości małych rzeczy i umrzesz w niespełnieniu i rozczarowaniu życiem… i sobą! Piotrek odkrył piękno i świętość w tym, co miał najbliżej siebie i przeszedł do pełni życia w niebie jako bardzo szczęśliwy człowiek. A co będzie z Tobą?
Dziękując Bogu za życie i śmierć niezwykłego człowieka – Piotrka Wysockiego. Niech Bóg będzie w nim uwielbiony!
ks. Marcin
Co będzie ze mną?
Dobre pytanie, trafił Ksiądz w mój czuły punkt!
Od kilku dni zaczęłam się poważnie zastanawiać nad moim uzależnieniem od fb, Księdza obszerna refleksja na temat 'ile życia w naszym życiu’ jest dla mnie ostatnim dzwonkiem przed ostatecznym utopieniem się w nałogu.
Przed laty tak się zafascynowałam FB że zamieniłam dzień z nocą, pisałam wtedy ze 'znajomymi’ z drugiej półkuli, świt zastawał mnie przy komputerze.
Wtedy ratunek przyszedł z Nieba, podczas zupełnie przypadkowego pobytu w
Medjugorie otrzymałam wiele niesamowitych Łask, które odmieniły moje życie, nabrało ono znaczenia i wartości. Przestałam być tylko „niedzielnym katolikiem”. Spotkałam pięknych ludzi dzięki którym „odkryłam” Ducha Świętego i zbliżyłam się do Boga.
Kilka wspaniałych lat.
Teraz znów wpadłam w uzależnienie od fb, jest gorzej: przestałam być kreatywna, klikam i udostępniam cudze posty, czasem tylko coś komentując. Zarywam noce, zapominam o czasie i przestrzeni, zaczęłam żyć życiem innych ludzi, wręcz czuję się w obowiązku klikania i udostępniania, czasem też ratowania świata!
Na szczęście w porę uświadomiłam sobie zagrożenie, Księdza rozważania mi pomogły!
Myślę że wyznaczę sobie pół godziny dziennie na przeglądanie FB, oby mi sie udało!
Powalczę jeszcze o życie w pełni!
Szczęść Boże Księdzu! I Bóg zapłać! ♡
Polecam usunięcie aplikacji z telefonu. Pomaga. Ciągłe powiadomienia nie zachęcają Cię wtedy do wejścia. Kibicuję Ci. Pozdrawiam